Małe i duże… podróże Basi Kościelniak

22 stycznia 2016

Małe i duże… podróże Basi Kościelniak

 

 

„Trening daje nam zgrabne i sprawne ciało, a przede wszystkim poczucie wolności”

Basia Kościelniak

 

 

Basia Kościelniak – Trenerka w FitPark (dawniej Wellness Club). Prowadzi zajęcia w sali i w wodzie, treningi w siłowni: adaptacyjne, wytrzymałościowe, wydolnościowe. To także trenerka personalna i doradca żywieniowy. Zapewnia indywidualnie dobrane programy treningowe, żywieniowe, udziela pomocy w zakresie specjalistycznych treningów kondycyjnych. Prowadzi treningi pływackie, treningi relaksacyjne, lekcje pływania. W zakres jej usług wchodzi również masaż. Basia jest przewodnikiem beskidzkim. Od najmłodszych lat jej życie związane jest z aktywnością fizyczną, próbowała swoich sił w wielu dziedzinach – od jazdy konnej, przez narty, wspinaczkę skałkową, po piesze i rowerowe podróże.

 

Z treningu na Syberię, do Norwegii i na Wyspy Kanaryjskie? Najlepiej na rowerze! Poznajcie drugie oblicze naszej instruktorki Basi Kościelniak.

 

Pieszo po Syberii, do Norwegii na rowerze?

Historia moich większych wypraw i wyjazdów, zaczęła się od kursu przewodnickiego w Studenckim     Kole Przewodników Górskich w Krakowie, z nimi przemierzyłam wiele szlaków i na dobre zaprzyjaźniłam się z mapą i kompasem. Poznałam tam wielu wspaniałych ludzi – kompanów moich późniejszych podróży i z nimi stawiałam pierwsze kroki w samodzielnej turystyce zagranicznej, świat się otworzył .

 

Podczas ostatnich wakacji dwa tygodnie spędziłaś w Norwegii, a wcześniej podróżowałaś po rubieżach rosyjskich…?

To był ciekawy, spontaniczny wyjazd ze znajomymi. Przyłączyłam się do organizowanej wyprawy na Syberię. Trwała miesiąc. Najciekawszym etapem podróży (oprócz Kijowa, Moskwy) był trekking 9-dniowy w Górach Ałtaj, gdzie między innymi podeszliśmy pod lodowiec najwyższego szczytu tych gór Biełuchy. Są to góry wysokie, dzikie, piękne. Później był Bajkał koleją transsyberyjską.

 

Czy to była wyprawa rowerowa?

Ta wyprawa była piesza. Moja przygoda z rowerami zaczęła się od Wysp Kanaryjskich w zeszłym roku. W dwa tygodnie zwiedziliśmy trzy wyspy. To był wyjazd „niskobudżetowy”, tani lot upolowali znajomi, zabraliśmy rowery i wyruszyliśmy przed siebie, spaliśmy w namiotach rozbijając się po zmroku i zwijając o świcie, bo tam niestety legalnie nie wolno biwakować (tu nie mam jakiś większych skrupułów bo my dbamy o przyrodę, po naszych biwakach nie zostaje ani śladu- ale przygoda była… dwa razy o mało co nie dostaliśmy mandatu). Wtedy się zakochałam w takim sposobie podróżowania. Człowiek jest bardziej mobilny niż na piechotę, może więcej zobaczyć, a z drugiej strony jest bardziej zanurzony w otaczającej przyrodzie niż podczas podróży samochodem, więc jest to taki kompromis, otwarcie się na przestrzeń, przyrodę, a jednocześnie pozostanie mobilnym. Zachęcam do podróży samodzielnych, nie z biurem podróży w miejsca „oklepane turystycznie”. Jedynie w bardziej kameralnych i mniej znanych miejscach naprawdę poznajemy dany kraj, w tych które nie są kreowane na potrzeby rynku turystycznego, tylko w miejscach gdzie spotykamy normalnych ludzi, żyjących w zwykłym rytmie. Nie mamy na plecach tłumu turystów, możemy poznać autentyczną kulturę i zanurzyć się w dźwiękach i zapachach natury, innej rzeczywistości. I to jest przepiękne. W tym roku pojawiła się przede mną możliwość wyjazdu do Norwegii, zadecydowałam że będzie to także wyjazd rowerowy. Potrzebny sprzęt rowerowy już miałam, a rower jako środek transportu bardzo mi odpowiada.

 

Czy przygotowanie wymaga dużo zaangażowania?

Dla osób, które podróżują często nie jest to duży problem, ale dla początkujących to zapewne troszkę większe wyzwanie. Trzeba zdobyć informacje o kraju, skompletować sprzęt i oczywiście doszlifować formę. Czas przygotowania zależny jest także od celu podróży – jeśli jedziemy za granicę na pewno należy zajrzeć do przewodników i dowiedzieć się co wolno, a czego nie wolno w danym kraju. Trzeba się zabezpieczyć – poznać zagrożenia. W Norwegii na przykład dużym wyzwaniem dla rowerzysty jest takie zaplanowanie trasy by dotrzeć do miejsc które nas interesują jednocześnie omijając liczne nieprzejezdne dla rowerów tunele. Polecam korzystanie z doświadczeń osób które były już wcześniej w interesującym nas rejonie, zawsze mogą nas ostrzec przed niemiłymi niespodziankami z którymi sami musieli się zmierzyć, jak to mówią kto pyta nie błądzi, ja zawsze robię wywiad wśród znajomych i sama chętnie pomagam jak ktoś szuka informacji .

 

A co z przygotowaniem fizycznym – czy każdy może wyruszyć w taką podróż?

Wyruszyć może każdy, ale nie zawsze będzie to przyjemne i dla osoby nieprzygotowanej może się skończyć kontuzją, ponieważ np. podczas wędrówek górskich lub rowerowych, niezbędne jest przygotowanie fizyczne. Musimy sprawdzić, czy jesteśmy w stanie podróżować np. z ciężkim plecakiem, na ile nasze nogi są do tego przyzwyczajone. Jeśli chodzi o wypady górskie, osoby trenujące w Wellness Clubie regularnie, kilka razy w tygodniu nie powinny mieć większego problemu (oczywiści przed np. ambitną tygodniową górską wędrówką z 20 kg plecakiem zawsze trzeba się rozchodzić poświęcając  weekend, dwa lub trzy na krótsze wycieczki, by nogi się mogły przyzwyczaić do specyficznych warunków pracy i byśmy mogli ocenić nasze możliwości. Wtedy powinniśmy specjalnie zabierać z sobą trochę cięższy plecak). Osobie, która trenuje jest łatwiej, bo ma sprawne i silne ciało i może sobie pozwolić na ambitniejsze cele, ale zawsze mięśnie trzeba przyzwyczaić do specyficznego wysiłku jaki będzie panował na naszej wyprawie bo inaczej po 3-4 dniach pojawią się kontuzje i często trzeba będzie wyjazd zakończyć. Chodzi o jednostronność  i przeciążeniowy charakter takiego wysiłku – z bolącym kolanem czy naciągniętym „Achillesem” daleko nie zajdziemy (śmiech). Jeśli chodzi np. o rowerowe wyprawy –  trzeba potrenować trochę na rowerze, żeby przyzwyczaić nogi. Najpiękniejsze dla mnie jest to, że osoba sprawna fizycznie może z łatwością sięgać po nowe dziedziny aktywności fizycznej, nie ma tutaj żadnych granic, wystarczy czasem tylko trochę treningu technicznego i przestawienie ciała na inną pracę. Można robić różne rzeczy poświęcając dużo mniej czasu na przygotowanie organizmu, jak wspinaczka, jazda na nartach, czy jazda konna – wydolny organizm szybko się adoptuje do nowych zadań. Podsumowując: często nasze słabości, a przede wszystkim słabość  naszego ciała nas ogranicza, jednak osoby wytrenowane i sprawne szybko się uczą i szybciej zdobywają nowe umiejętności, a co za tym idzie, mogą cieszyć się podejmowaniem wciąż nowych wyzwań.

 

Czyli, warto trenować, uprawiać aktywność fizyczną, bo wtedy otwierają się przed nami kolejne możliwości podróżowania oraz innych wyzwań. Nie musimy się wtedy niczego obawiać 🙂

Tak, trening to nie tylko rzeźbienie swojego ciała, żeby być ładnym i zgrabnym, ale właśnie budowanie swojej wolności, niezależności. Stwarzanie sobie sposobności realizowania swoich marzeń, pasji, pomysłów spędzania czasu w ciekawszy sposób. Trening po prostu pozwala nam żyć intensywniej.

 

Basia-7016